..cholera, Kundera.

Milan obiera nas z każdej powierzchowności. Jak Tomasz skalpelem rozdziera powłokę, ale w przeciwieństwie do tego dziwkarza, nie szuka niewyobrażalnego. Przeciwnie. Wybiera wszystko po kolei, patroszy jak rybę. Wyciąga na biały blat stołu pisarskiego, mierzy i nazywa. Nie odkłada na miejsce. Zostawia te błyszczące kawałki nas samych, by zgniły i zropiały w mętną breję. Wylaną wielkość, niepowtarzalność. Matowe ideały. Obciekają z czasem, spadają na strony książki, sklejają palce. Patos ginie pod jego piórem wraz z nadzieją.
To co wyobrażamy, o nas samych, o innych.. cholera, Kundera masz rację. Nie zostawiasz dużego wyboru.
Każesz nam żyć odważnie.
Sięgać po nieodwracalne.
Na co czekasz?

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *