Kategoria: Uncategorized

  • Płomienie

    Co się stało ze mną.

    Gdybym nie zapisał tych pięciu stron przed laty, to bym nie wiedział o sobie dziś chyba nic. Wiem co to było.

    Wczoraj zajrzałem wstecz. Za mną jest napalm. Goreje. Najmniejszy krok w jego stronę i czuję swąd swojej duszy.

    We mnie jest napalm i spala mnie. Przede mną jest chłód, rano będzie chłód.

    Muszę – znowu – sięgnąć – choćbym spłonął.

  • Zaparowany świat imbiru i fermentowanej kapusty

    Odjebałem się. Spodeń inny niż przez cały tydzień i najlepsza bluza. Twarz nie ta sama, starsza. Świeżość odległa, ale nie, że wczorajsza. Wyszedłem w tę smutną noc, czyli w sobotę. W mieście neonów odbitych w kałużach i wilgotnym asfalcie.

    „Dzyń”, „dzyń” zaśpiewał za mną dzwonek i drzwi zamknęły się. Trochę chłodu wkradło się ze mną. Ona podeszła, filigranowa w czarnym kimono, cicho jak wiatr. Nigdy nie wiem co jej powiedzieć, słowa wydają się niezdarne. Kiedy otwieram usta, słyszę coś jakby „u’ga u’ga, bu’mpa bu’mpa”, jakby tylko gesty były na miejscu, więc delikatnie zabieram się za uśmiech, powoli, wstydliwie schylam głowę i wypycham przed siebie, cicho, w napięciu: czy stolik, dla jednej osoby się znajdzie?

    Reszta to poezja, słodka i czysta. Minimum ruchów, wszystko na miejscu, na swoje miejsce, ziarnko do ust, odgłos chrupania, siorbanie zupy, cisza w zaparowanym świecie imbiru i fermentowanej kapusty.